Dlaczego poradniki są dobre?



Tytuł wpisu mógłby również brzmieć tak: Dlaczego poradniki mnie nie irytują? No właśnie, jak to jest (myślę tu w szczególności o tych wychowawczych)?

Wydaje mi się, że poradniki owiane są złą sławą przede wszystkim ze względu na dwa stereotypy. Pierwszy wiąże się z przeświadczeniem, że rady w nich zawarte ugotują za nas obiad, posprzątają mieszkanie i wychowają dzieci, czyli ułożą nam życie. Drugi skrót myślowy każe nam od razu założyć, że poradniki są beznadziejne i nadają się tylko dla życiowych nieudaczników. A gdyby tak coś pośrodku, jakaś alternatywa?

Chciałabym złamać te stereotypowe skrajności. Najpierw zastanówmy się, skąd się one wzięły? Jakie jest nasze nastawienie na myśl o poradnikach? I tak powoli zmierzamy do... oczekiwań. To taka sama pułapka, co oczekiwania wobec innych ludzi. Co po nich zostaje? Rozczarowanie, frustracja, popsuty nastrój... Jeśli będziemy oczekiwać po poradnikach natychmiastowej poprawy, wręcz cudów, to szybko poczujemy się nieszczęśliwi. I z drugiej strony, jeśli przekreślimy taką książkę na samym początku, to może ominąć nas coś ciekawego. 



Ponadto, ukrywa się za tym jeden z najgroźniejszych emocjonalnie przestępców - poczucie winy. Przecież całą winę za to, że nam się nie udało, że nie wyszło tak, jak tam napisali, zwalimy na owe poradniki (lub innych ludzi właśnie 😈😜) i już więcej do nich nie zajrzymy. 

No dobrze, stereotypy prześwietlone, ale niby czemu poradniki mają być dobre? Dobre, w czym? Dobre, bo co?



Moi domownicy wiedzą, że podstawowym narzędziem w ręku Mamy, kiedy zasiada do książki, jest flamaster. Niektórzy nie wyobrażają sobie takiego niszczenia książek. A ja, nie dość, że wolę te przesiąknięte czasem i kurzem z antykwariatu, to jeszcze po nich bazgrzę. Tych książek raczej nie pożyczam. Może mi wstyd, a może... właśnie, całe meritum tytułu tego posta zostanie teraz wyjaśnione. O co chodzi?

Każdy poradnik to inny autor, inny styl oraz inna osobowość. Kiedy go czytam, to mam wrażenie, jakbym rozmawiała z jego twórcą. Czuję, że taka wymiana myśli, jakby rozmowa z kimś, a już na pewno wewnętrzna rozmowa z samym sobą, pozwala mi nabrać dystansu w trudnych chwilach i poszerzać swoją perspektywę. Jedynie, czego można wymagać od siebie, to szczerości. Wyimaginowana grupa wsparcia? Czemu nie? Będąc mamą dwóch latorośli i psychologiem jednocześnie, fajnie jest pospekulować z tak różnorodną grupą specjalistów, nie wychodząc z domu. 



Może łatwo mi to mówić, bo w większości moje poglądy na życie czy rodzicielstwo pokrywają się z tym, co czytam. Ale niekiedy coś mnie zaskoczy, poruszy, albo zdenerwuje. I popełniam takie same błędy jak wszyscy. Ważna jest samoobserwacja. Wiele razy zdarza mi się czytać trzy strony przez około pół godziny. Wewnętrznych dyskusji, pomysłów i przemyśleń co niemiara... I można zakładać, że to tylko monolog, bo autor nie ma szansy odpowiedzieć (a szkoda). A tu jednak po kilku stronach przychodzi informacja zwrotna, kontrargument, albo żart. Może tak wygląda mindfulness czytania, ot takie uważne czytanie.

To podejście nie kieruje się zasadą czytania od deski do deski.  Do któregoś poradnika mogę wrócić po kilku miesiącach, albo jeszcze dłużej. Magiczny flamaster pozwala zaznaczy istotne dla mnie tematy, a zapiski przypominają o zagwozdkach. 

Myślę, że książki nie czyta się raz. Wraca się do niej na różnych etapach życia i odkrywa na nowo. Ktoś pomyśli: "No tak, książki nie czyta się raz, ale poradnik już na pewno! Po co do niego wracać?". Wracamy więc do naszych oczekiwań. To nie jest tak, że coś zrobimy, wykonamy jakiś punkt i już możemy przestać się starać. Życie to ciągły rozwój. Jeśli wiemy już, że poradniki nie zaczarują nam życia, lecz za to wzmocnią nas w chwilach, to nasze życie składa się z miliona takich chwil, w których potrzebujemy dobrego słowa, zrozumienia, albo kopniaka. Ponadto, jesteśmy ludźmi i popadamy w iluzję bezbłędności, a świat wokół tylko przyśpiesza i jesteśmy zasypywaniami informacyjnymi śmieciami. Powrót do "poradnikowej rozmowy" przypomni nam o czymś, umocni i może się o coś upomni. Stanie się to, jeśli będziemy chcieli na chwilę się zatrzymać.

Ja również będę wracać do poradników na tym blogu, wybierając jakieś zdania - perełki, które coś znaczą. Bo właśnie o te powroty chodzi... i o pokorę, naturalnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz