Dzisiaj odniosę się do dwóch książek. Pierwszą z nich przeczytałam chyba ze dwa lata temu. Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu dorwałam podczas wakacji na lokalnym kiermaszu książek. Wbrew pozorom wcale nie miałam wówczas pesymistycznych myśli... Po prostu była to jedna z niewielu pozycji o charakterze psychologicznym, a takie zazwyczaj wyszukuję. Do dziś pamiętam zdjęcie wykonane przez Małża - leżałam wtedy na plaży z książką, która w połowie przysłaniała mi twarz... Wszyscy mogli przejść obok i wyczytać z mojej twarzy dość dobre powody, aby pozostać przy życiu i współczuć mi tej desperacji, a ja bym nawet tego nie zanotowała, bo najzwyczajniej w świecie... drzemałam. I znów pozornie można byłoby pomyśleć, że książka była nudna, skoro przy niej usnęłam. Nic bardziej mylnego!
Drugą książkę skończyłam czytać dosłownie przed chwilą - Jak odzyskać siebie i utracone więzi. Wyjść z depresji i odnaleźć nadzieję. Mała dygresja. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że po takie książki sięgają tylko ludzie z depresją... Niekoniecznie. Mogą po nie sięgać psychologowie, badający dany temat, albo... No właśnie. Ludzie na drodze do depresji, którzy mijają ją często, trzymając się ostatkiem sił przed zgubnym skrętem. Ale czy objawy depresji muszą zawsze być złe? Oznaczać koniec drogi? I znów drobna dygresja (od dygresji). Maleńka autoanaliza. Pamiętam, że jeszcze w czasie studiów psychologicznych temat depresji jakoś mi nie leżał. To znaczy ten temat nie budził mojego zaciekawienia. Wydawał się być nudny, powolny, smętny... Wtedy pałałam energią i temat ADHD bardziej mi pasował 😉. Ale to się zmieniło. Jak na przekór temat depresji wrócił do mnie ze zdwojoną siłą. Czy to dlatego, że bardziej się na nią otworzyłam? Z pewnością nastał czas głębszych przemyśleń i nowe wyzwania. Na szczęście nie było żałoby po buncie. Widocznie ma on pozostać przy mnie na zawsze (w odpowiednich dawkach oczywiście 🙃), abym nie zapomniała, że żyję.
Co łączy te dwie książki?
Nie zostały napisane przez psychologów, tylko autorów również innych książek.
Narratorami są autorzy, których dotknęła depresja.
Zostały bestsellerami.
Zarówno Matt Haig jak i Johann Hari zażywając tabletki, nie stawali się mniej chorymi.
Oboje podają wiele powodów do życia i naturalnych antydepresantów dostępnych od ręki (wartości, relacje, świadomy wybór pracy, ćwiczenia, medytacja itp.)
Zabiorą cię w świat pełen szczerości i nadziei.
W skrócie podzielę się swoją interpretacją, wykorzystując cytaty z książki Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu.
W świecie pełnym etykiet i diagnoz można by było zwątpić we wszystko, ale Matt Haig zauważa, że [..] depresja sama w sobie nie jest kłamstwem. To najbardziej realne doświadczenie w [...] życiu. Mimo że jest niewidoczna. Autor narodził się na nowo. Umierał chyba nie tylko raz. Jak nabrał wiary i odzyskał nadzieję? Powoli... Najpierw dokładnie przytoczył wszelkie objawy, dlaczego nie chciał żyć i to, jak lęki oraz depresja bardzo się ze sobą bratały. Zauważył, że złe dni różnią się od siebie i stworzył we własnym umyśle Bank złych dni, bo zawsze można powiedzieć, że bywało gorzej. Inne rzeczy, które spodobały mi się w tej książce:
Rozmowy przeszłości z teraźniejszością.
Sposób, w jaki mówi do nas depresja.
Zdania, które mówi się osobom w depresji, a nie mówi się w przypadku innych ciężkich sytuacji.
(Nie)oczywiste powody, dla których warto żyć.
Autor odkrył, że mówienie jest terapią. Jeśli jest rozmowa, jest nadzieja. Lecz z drugiej strony nie jest łatwo dawać wsparcie osobie w depresji. Ma ona jednak swoją broń, o której powinna sobie od czasu do czasu przypominać: Wiedziałem, że skoro byłem chory i poczułem się lepiej, mogę się tak poczuć znowu. Podobnie, jak w drugiej książce, autor podkreśla znaczenie relacji, miłości, obecności drugiego człowieka. Choć stwierdza, że z depresji da się wyjść i jednocześnie nigdy się z niej nie wychodzi, to podaje życiową lekcję: wyjście nigdy nie prowadzi przez samego siebie.
Potraktuję teraz cytaty z książki Jak odzyskać siebie i utracone więzi. Wyjść z depresji i odnaleźć nadzieję (Jahann Hari) jako elementy połączone z własnymi przemyśleniami.
Jahann Harii podkreśla znaczenie trzech obszarów przyczyn depresji: biologiczny, psychologiczny, społeczny. Ma się wrażenie, że największą uwagę na drodze zdrowienia poświęca obszarowi społecznemu i stawia sobie pytania: [..] a jeśli depresja jest tak naprawdę formą żałoby spowodowanej tym, że nasze życie nie jest takie, jak powinno? A jeśli jest to forma żałoby po utraconych relacjach, których wciąż potrzebujemy? Po doświadczeniach z lekami jest wręcz przekonany, że [...] depresja to [...] problem nie z mózgiem, a z życiem. Na każdym kroku podkreśla rolę więzi społecznych: Jeśli masz wokół siebie mnóstwo ludzi [...] - ale nie dzielisz się z nimi tym, co dla ciebie ważne, to i tak będziesz samotny. Choć porusza temat wpływu przeszłych doświadczeń, tylko lekko odnosi się do własnej historii i zaznacza problem wstydu. Tęsknimy za domem, nawet jeśli w nim jesteśmy. Spotkania z innymi ludźmi z pewnością wzbogaciły tę książkę i pokazały, że [...] możemy postrzegać depresję jako reakcję na sposób, w jaki żyjemy. Gdzie zaczyna się zmiana? [...] gdy ludzie odkrywają siebie na nowo, problemy, które wcześniej wydawały się nierozwiązywalne, zaczynają wyglądać na możliwe do pokonania. I gdyby w takim razie antydepresantem mogła być także zmiana stylu życia? Musiałam odsunąć na bok swój indywidualizm i dostrzec atuty bardziej kolektywistycznego podejścia do życia, bo [...]jeśli chcesz się uwolnić od depresji, musisz przestać być sobą. [...] Nie bądź sobą. Bądź nami. Bądź częścią grupy. Spraw, by grupa była tego warta. Zamiast zadawać pytania, które "nie działają" można [...] wysłuchać tego, czego brakuje w życiu osoby z depresją, i pomóc jej znaleźć sposób na odzyskanie tego. Zdaję sobie sprawę, że osoba sama może nie wiedzieć, czego jej w tym momencie brakuje. Trzeba być cierpliwym. W tym przypadku najpierw przychodzi uczucie, a później świadomość i myśli. Na depresję powinny być przepisywane "recepty społeczne". [...] na ogół ludzie są w stanie wstać z kanapy dzięki miłości.
Tytułu wpisu nie należy odbierać dosłownie. Nie było moim zamiarem przekonywanie kogoś, aby porzucił terapię farmakologiczną. I żaden z autorów wymienionych publikacji również tego nie czynił. Jeśli komuś to pomaga, to ważne, żeby czuł się lepiej. Chodzi bardziej o odróżnienie przykrywania objawów od realnej zmiany. I tak, jeszcze wiele podobnych lekarstw duszy mogłabym przytoczyć... Zawężę do dwóch: Byron K., Ajahn B. - brzmi, jak w którejś piosence...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz